czwartek, 23 lipca 2009

Chryzantema i ...

Na jakiś czas wystarczy chyba siarki. Jak widać w tytule wzięło mnie na kwiatki, mówiąc szczerze głównie dlatego że większość nocy przebimbałem przy książkach i nie bardzo chce mi się teraz jakoś szczególnie rozpisywać.

Chryzantema, jeden z trzech kwiatów- symboli Japonii, podobnie jak i setki innych japońskich symboli, trafiła do Krainy Bogów z Chin, prawdopodobnie razem z samym kwiatem który zaimportowano około VIII wieku. W Państwie Środka uważana była za jeden z ważniejszych symboli jesieni (co oczywiście natychmiast przyjęło się w japońskich konwencjach poetyckich). Jest jednym z taoistycznych symboli doskonałości. Ponieważ dość dobrze znosi mrozy jest też symbolem wytrwałości.

W Japonii uznana za kwiat związany ze słońcem chryzantema stała się symbolem rodziny cesarskiej- rodu nie tylko władającego na mocy mandatu boskiego, ale wywodzącego się od samej bogini słońca Amaterasu. Co ciekawe na mocy konstytucji Meji wyłącznie cesarz ma prawo do używania najbardziej znanego i tradycyjnego symbolu cesarstwa- chryzantemy o 16 płatkach. Członkowie rodziny cesarskiej, mimo iż należą do tego samego rodu, używają zmodyfikowanych wersji, różniących się ilością płatków (zwykle jest ich czternaście). Zastrzeżenie to jest dość interesujące, jako że reformy Meji rozszerzały prawa wszystkich obywateli do używania znaków uznawanych wcześniej za rodowe- ta zmiana jest jednym z niewielu obostrzeń w tej dziedzinie wprowadzonych przez reformatorów w tużurkach. Wcześniejsze koleje losu mon rodziny cesarskiej nie były szczególnie spektakularne- jedynym wartym wspomnienia odstępstwem od normy o którym warto wspominać było posunięcie ex- cesarza Go- Daigo który, przebywając na wygnaniu w Oki (1331-1333), gdzie został zesłany przez regentów z rodu Hojo, używał zmodyfikowanej, 17 płatkowej wersji (16 płatkowa była w tym czasie używana przez popieranego przez szogunat cesarza Kōgona). Podczas niewiele późniejszych wojen pomiędzy dworem północnym i południowym wojownicy armii południa nosili małe żółte chryzantemy- jedne źródła mówią że jako znak męstwa inne- moim zdaniem bardziej rozsądnie- uznają że był to zabieg propagandowy mający na celu zawłaszczenie symbolu cesarstwa.

Jeśli chodzi o miecze (tytuł blogu zobowiązuje) to znak chryzantemy jest najbardziej znanym "znakiem firmowym" rodu Fukuoka. Związana jest z tym dość ciekawa historia. Otóż po swej rezygnacji z trony cesarz Go-Toba zebrał w 1208 trzynastu słynnych kowali (głównie przedstawicieli szkoły Bizen) by osobiście poznać sekrety kucia mieczy. Wykuto 13 głowni- jedną na każdy miesiąc, wliczając miesiąc przestępny. By móc przebywać w otoczeniu cesarza każdy z kowali otrzymał tytuł shogen- oficera gwardii cesarskiej w korpusie sakon-e (a więc zostali podniesieni do rangi arystokratów) a ród Fukuoka prawo do sygnowania swoich mieczy znakiem cesarskiej chryzantemy. Podobny eksperyment powtórzono jeszcze dwukrotnie. Pierwszą- oryginalną grupę- nazywa się Ichimonji sho-gen goban kaji (a więc używała sygnatur pięcioznakowych). Druga to tak zwane dwadzieścia cztery goban kaji. Trzecia- stworzona na wygnaniu- to Oki goban kaji. Oczywiście znak chryzantemy pojawia się również na późniejszych mieczach, jest też bardzo często (szczęściem zwykle nieudolnie) podrabiany.

Co prawda mimo tego, że są bardzo popularnym motywem tatuażu japońskiego, chryzantem raczej nie umieszczano na ... boobsach, ale nie znaczy to że kwiaty te nie są powiązane z symboliką erotyczną. W niektórych co bardziej frywolnych utworach z epoki Edo chryzantemę porównuje się do chłopięcego odbytu i uznaje za symbol stosunków homoseksualnych. Przyznam szczerze że od czasu kiedy się o tym dowiedziałem wizyty na cmentarzach bezpowrotnie straciły wiele ze swej nastrojowości...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz