wtorek, 25 stycznia 2011

Półprzewodnik

Na rozstajach, w miejscu w którym zwykle odbijamy z głównej szosy na Wieluń w stronę Konopnicy stoi kapliczka. Sama w sobie w gruncie rzeczy niespecjalnie ciekawa- ot, otynkowany, graniasty słup z cegły. Opaprane toto paskudną, brązową farbą (widać komuś we wsi od lamperii zostało), ozdobione nieśmiertelnymi wiejskimi kwiatkami z wściekle różowego i brudno-białego plastiku. W kilku wnękach wizerunki świętych, przy nich parę wstążek. Estetyczno- religijne disco-polo. Stoją i patrza na stojący po drugiej stronie szosy wiejski sklep z chlebem powszednim i równie codzienną wódką. Stoi smętny Krzysztof, smętny Mikołaj, a najbardziej smętny archanioł Michał przeprowadza przez mostek podkolorowane bachorki. Dobór tradycyjny choć zestawienie wydaje się być mocno przesadzone. Zwykle miejsca przejścia- bo tego rodzaju „bramą” pomiędzy tym co znane, swoje, bezpieczne, a tym dzikim, nieznanym i groźnym, są rozstaje- chronił dość uniwersalny krucyfiks, wizerunek Matki Boskiej bądź wyobrażenie jednego ze świętych. Tu mamy prawie kompletną reprezentację psychopompów- tych, którzy zapewniają bezpieczne przejście z tego świata na tamten. Krzysztof- zachowujący od śmierci nagłej a niespodziewanej i opiekun podróżnych. Mikołaj- patron żeglarzy, cudotwórca- wskrzesiciel. Pierzasty archanioł, ten który chroni przed „strzałami gniewu pańskiego” a w razie gdy mu się to nie uda przenosi duszę w zaświaty. Biorąc pod uwagę że nieopodal drogi (dawnego, jeszcze średniowiecznego traktu) płynie Warta, obsada może i nieco nadliczbowa, ale z pewnością na właściwym miejscu.

Ulubionym (choć oczywiście nie jedynym) przewodnikiem zmarłych Japończyków jest ichnij odpowiednik całej trójki z wiejskiej kapliczki w jednym- O-Jizo, Jizo Bosatsu czy, używając oficjalnego, oryginalnego imienia, Ksitigarbha. Wydaje mi się że zdarzyło mi się o nim wspomnieć przy okazji tekstu o buddyjskim piekle, ale warto poświęcić mu więcej czasu bo to nie dość że jedna z bardziej popularnych person, to na dobitkę i jeden z bardziej kochanych bothisatwów.

Jizo jest patronem grzeszników pokutujących w piekłach. Jeśli wierzyć „Sutrze o wielkich ślubowaniach bothisatwy Ksitigarbhy” pierwotnie był dziewczyną z sekty brahminów, która modliła się za swoją bluźniącą trzem klejnotom matkę tak długo, aż matka została wyzwolona z cierpień. By upewnić dziewczynę o skuteczności jej modlitw Budda miał przenieść ją do piekieł. To co w nich zobaczyła sprawiło, że złożyła ślubowania poświęcenia wszystkich swych obecnych i przyszłych wysiłków wybawieniu wszelkich istot od piekielnych tortur. Jest również patronem dzieci choć... trudno oprzeć się wrażeniu że dużo bardziej interesują go martwe niż żywe(czemu na dobrą sprawę trudno się dziwić jeśli wziąć pod uwage hałaśliwość tych stworzeń).



Jizo w typowej dla siebie funkcji patrona zmarłych. Cmentarz w prefekturze Tochigi. © TOCHIGI PREFECTURAL TOURISM ASSOCIATION TOKYO OFFICE/© JNTO

W myśl buddyjskich koncepcji zaświatów dzieci zmarłe przedwcześnie mogą nie zdążyć „zapracować” na zmianę karmy. W rezultacie po śmierci błąkają się na brzegu Sanzu i próbują z zebranych kamyków zbudować stupy bądź pagody (co byłoby zasługą umożliwiającą im zmianę bilansu), w czym przeszkadzają im złośliwe demony. Jizo zbiera te istoty w fałdy swojej szaty i przenosi je przez piekielną rzekę bądz- według innych przekazów- pozwala na wysłuchanie sutr, tym samym ułatwiając drogę do ponownego odrodzenia. Z tego powodu niesamowitą popularnością cieszy się wśród rodziców którzy stracili dziecko (bądź tych których dziecko choruje) zwyczaj ubierania posążków bothisatwy w dziecięce szatki i ofiarowywania słodyczy w nadziei że Jizo zatroszczy się o nie w szczególny sposób.

Stosunkowo niedawnym zwyczajem, związanym z mizu-ko (wodnymi dziećmi czyli odkładając na bok eufemizmy- usuniętymi ciążami) jest ofiarowywanie figurek- jakżeby inaczej- Mizuko-Jizo, mające zapewnić im szczęśliwą reinkarnację a ofiarodawcom- spokój sumienia i bezpieczeństwo przed ewentualną zemstą skrzywdzonych. Dzieci w Japonii od dawna były uważane za istoty stojące pomiędzy światami, nie do końca „stąd” (choć to temat na osobny post). Mizuko-Jizo jest o tyle ciekawy, że jest to bardzo świeży motyw ikonograficzny, powstały plus minus w latach 50-tych, 60-tych. Ujmując rzecz najprościej należałoby nazwać go „dzieciątkiem Jizo”- to wyobrażenia bothisatwy z wszystkimi należnymi mu „dorosłymi”: atrybutami, ale z proporcjami i wyglądam 4-5 letniego dziecka.



Rządki statuetek Mizuko-Jizo ubranych w dziecięce ubranka. Tokyo, © Yasufumi Nishi/© JNTO

O ile większość bothisatwów przedstawianych jest w bogato zdobionych szatach królewskich z terenów Indii, Jizo wyobrażany jest jako zwykły mnich buddyjski. Z wygoloną głową, w prostych szatach, z shakujo (charakterystyczny kij z brzęczącymi pierścieniami, mający odstraszać owady i małe zwierzęta by niosący go przypadkiem ich nie skrzywdził) w jednej ręce i ze spełniającym życzenia klejnotem w drugiej nijak nie pasuje do arystokratycznego towarzystwa zapełniającego świątynie.

Dwunastowieczny zwój Jizō Bosatsu Hosshin Innen Jūō Kyō opisuje sześć postaci Jizo, po jednej dla każdej ze ścieżek zbawienia czy- jak kto woli- dla każdego ze światów w których bothisatwa pomaga potrzebującym. Stał się on podstawą dla powstania sześciu podstawowych typów przedstawień Ksitigarbhy w Japoni. Warto je wymienić bo różnice są minimalne- za każdym razem mamy do czynienia z nieco pucułowatym, łysym mnichem w codziennych szatach

Hoko-o Jizo, Jizo blasku słonecznego to bothisatwa Tendo, drogi niebios, w lewej ręce trzyma laskę, prawą wykonuje mudrę powitania, Yogan.

Yo-Tenka Jizo, bothisatwa Jindo, drogi człowieka ma w lewej shakujo, prawą wykonuje mudrę nauczania, Seppo.

Kongoto Jizo, Jizo posiadania ziemi, bothisatva shorado, drogi ashurów z kongo- odmianą vajry symbolizującą diamentową prawdę w lewej, z prawą ułożoną w mudrę Semu, odgonienia strachu

Bothisatwą Chukushodo, drogi zwierząt jest Kongohi Jizo, w lewej trzyma laskę, prawą układa w mudrę Injo.

Kongoho Jizo, Jizo cennego klejnotu to bothisatwa Kigado, drogi gaki, głodnych duchów. W lewej ręce trzyma klejnot spełniający życzenia klejnot Nio-i ho-jiu , prawą ma ułożoną w mudrę Kanro

Bothisatwa piekieł I drogi demonów, Kongogan Jizo. W lewej ręce trzyma laskę zakończoną ludzką głową, prawą układa w mudrę Jōben.

Tyle jeśli chodzi o wprowadzenie. Jak widać nawet kiedy zaczynam od świętego Mikołaja z wieluńskich kapliczek, chcąc nie chcąc wracam do wody, piekieł i rytuałów przejścia. Skoro nie da się tego uniknąć- pora zanurkować.