Podobno każdy człowiek w pewnym wieku ma w szafie trupa. Ja mam ich kilka. Leżą spokojnie na stojaku, oczyszczone z powierzchniowych zabrudzeń, zabezpieczone i w większości martwe. Stare, zniszczone miecze- według pompatycznej ideologii stworzonej na potrzeby totalitarnej dyktatury Tokugawów dusze kilku pokoleń dawno spalonych Japończyków, według większości ich twardo stojących na nogach rodaków- nie wart złamanego grosza złom bez widoków na jakąkolwiek przyszłość. W gruncie rzeczy są dość żałosne, ale nie da się zaprzeczyć że między innymi dlatego wpisują się idealnie w ramy pewnego XIX wiecznego pojęcia które w ciągu ostatnich stu lat zrobiło niesamowitą karierę.
Japonia nie miała szczęścia (czy raczej nieszczęścia) do teorii sztuki. W ramach pismach poświęconych zagadnieniom sztuki nigdy nie doszło do rozważań dotyczących statusu artysty, jego roli w społeczeństwie, przez długi czas nie zajmowano się nawet doprecyzowaniem terminologii związanej z estetyką, uznając ją za oczywistą. Pierwszymi którzy podjęli próby zdefiniowania unikalnych cech japońskiej kultury była grupa uczonych i poetów która poświęciła się kokugakushu- (dosł. studiom nad starożytnością- w domyśle oczywiście japońską). Grupa ta, poszukując czystych i nieskażonych źródeł tradycji na których można by oprzeć ideologię narodową, odrzucała dominujące wówczas wzorce promowanego przez reżim neokonfucjanizmu. Co zabawne za takie "czyste źródło" uznali oni poezję epoki Heinan, a więc czasu, kiedy damy dworu pisały "nie znajduję w tym niczego pięknego ale skoro Chińczycy piszą że jest to urocze to musi tak być". Jakkolwiek by nie było, w ideologii kokugakushu pojawiła się koncepcja mówiąca że "prawdziwe serce" (w rozumieniu ducha narodowego) ujawni się i okaże w całej wspaniałości kiedy zniszczone zostanie "chińskie serce"- synonim szkodliwego oddziaływania tysiącletnich wpływów z kontynentu.
Według głównego ideologa grupy- Motoori Norinagi- unikalność japońskiego myślenia o świecie miała polegać na zdolności do bezpośredniego odbierania i odczuwania istoty rzeczywistości bez konieczności posługiwania się w czasie tego procesu mediami takimi język. W zetknięciu z przedmiotami (mono) i zjawiskami Japończycy mieli być w stanie odczuć ich piękno skontrastowane z przemijalnością i zostać "poruszeni" czy "zachwyceni" (co nie jest może najdoskonalszym tłumaczeniem terminu aware ale na potrzeby zwykłego blogu powinno z powodzeniem wystarczyć). Cały termin- mono no aware- to opis odczucia będącego mieszanką podziwu dla piękna i smutku wynikającego ze świadomości jego przemijalności. Mimo że określenie jest dość późne, przyjęło się jako termin idealnie ujmujący nastrój i postawę właściwą bohaterom Genji Monogatari czy nastojowi poezji ze zbioru "Manyoshu". Podobnie jak pojęcia takie jak "smutek" czy "piękno" łatwiej chyba odczuć jego znaczenie niż je wyjaśnić. Haiku wielkiego Basho...
***
Letnie trawy
to wszystko co zostało
ze snów wojowników
... i o pół tysiąclecia starszy poemat otwierający Heike monogatari:
Dźwięk dzwonów świątyni Gion
jest echem nietrwałości wszechrzeczy.
Kolor kwiatów na rozdwojonych pniach
obwieszcza że rozkwit jest zwiastunem upadku.
Ten kto jest dumny nie pozostaje takim na długo
jest jak przemijający sen wiosennej nocy.
Ten kto jest dzielny w końcu zostanie zniszczony
by być niczym więcej niż pył na wietrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz