poniedziałek, 24 sierpnia 2009
I jeszcze raz w zaświaty...
Po napisaniu poprzedniego tekstu po raz kolejny obejrzałem "Spirited away". Cały film jest przede wszystkim opowieścią o... podróży do świata duchów. Główny bohaterka trafia tam po przekroczeniu (czy raczej: przejechaniu obok) tradycyjnej torii- bramy będącej przejściem i znakiem granicznym pomiędzy światem ludzi i bogów. Jej rodzice nieświadomie łamią jedno z ważniejszych tabu i jedzą pokarm ofiarny, tym samym kalając zarówno jego jak i siebie. Po jego zjedzeniu stają się częścią rzeczywistości w której się znaleźli, ale jako ci, którzy zanieczyścili ofiary zostają zamienieni w zwierzęta będące symbolami nieczystości- świnie. Z kolei sama Chichiro po przekroczeniu granicy i zapadnięciu nocy stopniowo staje się coraz bardziej przezroczysta, nierealna. Jej fizyczne ciało nie może istnieć w zaświatach. Ratunkiem jest dla niej spożycie choć jednego ziarna pokarmu pochodzącego ze świata w którym się znalazła. W poprzednim poście wspomniałem o imionach jako elemencie tożsamości- rzeczywiście w filmie pełnią one bardzo ważną funkcję. W japońskich rytuałach przejścia- czy to dojrzewania, zaślubin czy też najważniejszym ze wszystkich rytuale pogrzebowym zamknięcie każdego kolejnego etapu wiązało się ze zmianą imienia. W przypadku zmarłych- czyli tych którzy mogli stać się kami- zmiana imienia miała zapewnić spokój temu który odszedł, sprawić że nie będzie niepokojony przez żywych, wymieniających imię do którego przywykł. Każda z postaci w świecie kami pozostaje pozbawiona swojego imienia. Jest pozbawiona tożsamości nie tylko przez wspomniane wcześniej "skalanie", ale również przez kradzież imienia. Chichiro, Haku... Przestępstwem do której Haku zostaje zmuszony przez Jubabę jest kradzież pieczęci hanko jej siostry, Zeniby. Trzeba przyznać że z punktu widzenia europejczyka to wyjątkowo mizerne przestępstwo, ale warto pamiętać że w kulturach wschodu pieczęć do dziś stanowi sygnaturę ważniejszą i często bardziej osobistą od odręcznego podpisu. Zbrodnią smoka jest więc nie tyle błaha próba kradzieży przedmiotu, co zawładnięcia imieniem- a więc i tożsamością- czarownicy. Ot- kolejny drobny klocek w układance...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz