niedziela, 9 grudnia 2012

Jian

Nooo dobrze. Jian. Moja nie taka znów nowa zabawka. Kolejna z broni o której "wszyscy wiedzą", a która tak na dobrą sprawę pozostaje nieznana.

Na początek najprostsze i najłatwiejsze do ustalenia fakty, których nawet twórcom filmów fantasy nie udaje się pominąć: mamy do czynienia z bronią sieczną, obusieczną, jedno bądź dwu ręczną, z długą rękojeścią o mało rozbudowanym jelcu.

Pierwotnie, podobnie jak i w Europie, była to broń o zastosowaniu jak najbardziej bojowym, masywna, przeznaczona raczej do rąbania niż do kłucia (niektóre egzemplarze były całkowicie pozbawione sztychu).


Przykłady brązowych mieczy z okresu Walczących Królestw.

To co dziś uznajemy za "typowy" jian to miecz z epok Ming/ Quing, czyli ledwie dwu ostatnich dynastii panujących w Chinach i 500 ostatnich lat rozwoju tej broni (przy czym użycie słowa "rozwój" dla tej schyłkowej epoki jest pewnym nadużyciem). W każdym razie jedno jest pewne: w okresie o którym mowa była to broń typowo cywilna, używana przez uczonych, urzędników i arystokratów jako oznaka statusu i narzędzie samoobrony. Miecz, jako atrybut bothisattvy Manjusri i taoistycznych nieśmiertelnych był symbolem mądrości i z tego powodu stał się jednym z akcesoriów towarzyszących wszelkiej maści uczonym. Czasami nosili go oficerowie i dowódcy, ale funkcję użytkową na polu bitwy przejęła szabla dao. Jeśli szukać jakichkolwiek odpowiedników jiana w arsenale europejskim, to najbliższy chińskiemu mieczowi z tej epoki byłby rapier europejski w swojej wczesnej wersji, choćby ten z traktatów Marozza (nota bene pochodzący mniej więcej z tego samego czasu). Przeznaczony głównie do kłucia, choć ciągle wystarczająco masywny żeby cięcia były możliwe. Stosowany niemal wyłącznie "samodzielnie", bez broni towarzyszącej (co z punktu widzenia pola walki jest kompletnym absurdem i tylko poświadcza twierdzenie o cywilnym pochodzeniu), choć- podobnie jak w przypadku rapierów- zdarzały się przypadki użycia dwu bliźniaczych mieczy i- ponownie, podobnie jak w Europie- były one raczej rzadkie. Ponownie (bo analogia jest tu zbyt wyraźna żeby ją pominąć) tak jak i rapier na naszym podwórku, jian wymagał długotrwałego, a co za tym idzie kosztownego, treningu, co było kolejną z przyczyn, dla których nie cieszył się popularnością wśród niższych warstw, wśród których królowała łatwiejsza do opanowania (przynajmniej jeśli chodzi o poziom podstawowy), premiująca siłę fizyczną szabla dao.


Portret Dorgona, księcia Rui (1612– 1650). Ładnie wyeksponowany na stojaku, ozdobny jian- ważna oznaka statusu portretowanego.

Praktykom europejskich sztuk walki sam podział ostrza proponowany w chińskich traktatach prawdopodobnie również wyda się znajomy. Dzieli się je zwykle na trzy równe części, z których tylko sztych jest ostry, natomiast dwie pozostałe (zwłaszcza najbardziej masywna, leżąca najbliżej rękojeści) są tępe i służą do blokowania. Taki pokrój głowni w oczywisty sposób determinuje taktykę walki- praktyk jian shu będzie raczej unikał bliskiego dystansu, starając się utrzymywać przeciwnika na odległość. W repertuarze technik znajdują się również uderzenia głowicą rękojeści i dźwignie a także (choć to już- ze zrozumiałych przyczyn- rzadkość) kopnięcia.

Szarfa czy pompon wiązany przy rękojeści, które dziś w świecie praktyków sztuk walki są często uznawane za elementy bardzo ważne z punktu widzenia techniki, to kolejne pozostałości "urzędniczej" przeszłości, czasów, kiedy kolor tego rodzaju elementu świadczył o dworskiej randze użytkownika. W realnej walce bardziej przeszkadzał niż pomagał- nie dość że plątał się, zmieniał wyważenie broni i na dodatek wyjątkowo łatwo było za niego chwycić, co dla przeciwnika jest wprost wymarzoną szansą.

Miecze których obecnie używają niektórzy praktycy tai-chi i wu-shu- cienkie i wiotkie wstążki metalu- stanowią całkowite zaprzeczenie jakiegokolwiek utylitaryzmu i nie są niczym więcej niż akcesoriami gimnastycznymi, choć ich ogólny pokrój w bardzo ogólnym zarysie nawiązuje do wzorców historycznych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz