poniedziałek, 16 maja 2011

Tam gdzie słońce nie dochodzi

Japońskie regalia. Święty miecz, lustro i naszyjnik paciorków nazywanych magatama (co jeden z naszych wybitnych japonistów wyjątkowo smakowicie przetłumaczył na „szczęścionośne krzywulce”). Wszystkie trzy święte przedmioty wymieniane są w przekazach dotyczących czasów przedhistorycznych, choć oczywiście swoją funkcję pełnią do dziś. Właściwie żeby rozminąć się z prawdą odrobinę mniej, należałoby powiedzieć że ową funkcję pełnią ją ich kopie, bo losy samych przedmiotów są wyjątkowo poplątane i na dobrą sprawę nie dość, że nie wiadomo czy mamy do czynienia z oryginałami, kopiami, to jeszcze- jeśli wierzyć kronikom- od ponad tysiąca lat nikt nie widział świętych przedmiotów na oczy (ci, którzy poważyli się na to świętokradztwo pomarli bądź oślepli- jak widać patronka i protoplastka cesarskiej rodziny, bogini Amaterasu, nie jest ani o krzynę mniej zazdrosna niż starotestamentalny bóg Izraela). Jedyne co oglądają wybrani to pojemniki, w których zamknięte są relikwie cesarstwa.



Prehistoryczne magatama, wykonane z różnych materiałów. Okres Yomon...



...i ich współczesna edycja. Fotka z oferty sieciowego sklepu z biżuterią.

Wracając do tematu- paciorki magatama kształtem przypominają przecinek (nazywany w Japonii „tomoe”). Są bardzo starym motywem- z pewnością starszym niż państwowość japońska, być może pochodzącym z czasów sprzed pierwszą kolonizacją. Uznaje się je za przedmioty niosące szczęście, płodność i bogactwo, długowieczność, słowem- wszystko co dobre. Kiedy zajrzeć do najstarszych tekstów pisanych, okazuje się że przypisywanie im tego rodzaju, koniec końców niebagatelnych właściwości, jest bardzo drastycznym redukowaniem ich funkcji. Pierwotnie magatama pełniły funkcję ni mniej ni więcej tylko pojemnika na duszę. Były amuletami, za pośrednictwem których szaman mógł przyjąć w siebie duszę bóstwa (japoński termin „kami” pasuje tu o wiele lepiej). Kiedy bogini słońca Amaterasu, obrażona, zamknęła się w jaskini, skazując świat na wieczną ciemność, wywabiona została z ukrycia przez Ame-no-uzume, posługującą się między innymi naszyjnikiem magatama. Dla tych którzy nie znają całej historii- przed wejściem do jaskini bogowie powiesili na ozdobionym szmatkami drzewie lustro oraz zmusili do piania koguty, a ciesząca się dość osobliwą sławą bogini Ame-no-uzume potrząsając magatama wlazła na przewróconą do góry dnem beczkę, obnażyła piersi i, jak to skromnie opisuje Kojiki, ściągnęła spódnicę „poniżej pępka”, po czym ruszyła w takie tany, że osiem tysięcy zebranych bóstw ryknęło śmiechem. Kiedy zaciekawiona Amaterasu wyjrzała z jaskini, zobaczyła najpierw swoje odbicie w lustrze – gorejąca kulę słońca, usłyszała śmiech bogów i pianie kogutów które mogły oznaczać że została zdetronizowana przez nieznanego jej boga który może zastąpić ją na firmamencie. Zanim zdołała się zorientować o co chodzi, została pochwycona przez czekających na to bogów, a wejście do jaskini zablokowano świętą liną.



Klasyczna i ugrzeczniona "ad usum delphini" ilustracja do Kojiki...



... oraz o wiele mniej "grzeczne" przedstawienie Ame no Uzume pędzla Ekina (1812-1876)...



... i wreszcie rysunek Hokusaia z 1816, o tyle ciekawy, że choć stosunkowo późny, to pokazujący boginię w stroju i fryzurze arystokratki, ale z akcesoriami kapłanki shinto czy szamanki

Według badaczy, cała ta historia jest odrobinę tylko zniekształconym przez późniejsze redakcje opisem zabiegów szamańskich, mających doprowadzić do odrodzenia „zmarłego” bądź „uśpionego” słońca do wiosennej aktywności czyli, de facto, odrodzenia świata w jego nowej postaci. Są tu wszechobecne w tradycji szamańskiej zwierzęta- przewodnicy (koguty), mamy kobietę- szamankę, która w rytuale płodności (stąd obnażone piersi i genitalia) bierze udział w symbolicznym odrodzeniu bóstwa, które wstępuje w nią za pośrednictwem magatama w czasie ekstatycznego tańca.

Niestety, historia ta, mimo że pokazuje jaką rolę mogły pełnić magatama, nie wyjaśnia ich genezy. Jedna z teorii mówi, że były to pierwotnie zęby psów bądź dzików. Jest to o tyle ciekawe, że zarówno jedne jak i drugie zwierzęta, oprócz tego że są oczywiście symbolami odwagi, siły, witalności i płodności, są również uznawane za przewodników po zaświatach. Szamani potrząsający grzechotkami z kości tych zwierząt przywołują ich duchy, prosząc o opiekę w czasie duchowych podróży w ciemnościach. Potrząsająca magatama i bębniąca w dno bęczki Amen-no-uzume działa dokładnie tak, jak wprowadzający się w trans szamani Ainów czy plemion syberyjskich. Jakby cała sprawa nie była jeszcze dość interesująca- jeśli przyjrzymy się funkcji jaką pełni świnia bądź dzik w mitach świata, okaże się że zaskakująco często jest ona protagonistą słońca- symbolem chaosu, aktywną i mroczną siłą, raniącą bądź wręcz zabijającą słońce, które tryumfuje dopiero po odrodzeniu. Czy będzie to celtycki rytuał ofiarowania świni w czasie Jule, czy świnia- święte zwierze mrocznego egipskiego Seta, walczącego ze słońcem- Ozyrysem, dzik który rok po roku śmiertelnie rani Adonisa- nieodmiennie powtarza się ten sam cykl śmierci i odrodzenia, walki ciemności i światła, życia i śmierci.

Tym, kto sprawił że Amaterasu zdecydowała się zamknąć w jaskini był jej niesforny brat, Susanoo. Bóstwo męskie, aktywne i agresywne, dość nietypowo jak na faceta związane z wodą i pływami (a więc również i z księżycem), skłócone ze swoją niebiańską siostrą tak, że mające nigdy się z nią nie spotykać wreszcie- za swoje sprawki- zesłane na ziemię, gdzie- dla odmiany- stało się dobroczyńcą ludzkości. Aż prosi się analogia do Prometeusza czy innego „niosącego światło”, który również spadł z niebieskich wysokości, strącony ognistym mieczem ucharakteryzowanego na solarnego herosa pierzastego hermafrodyty. Z analogią czy bez- ponownie mamy konflikt sił dnia i nocy, sił lunarnych i solarnych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz