wtorek, 4 lutego 2020

I śmierć, i diabeł, i rycerz.

Jak zwykle wypadałoby zacząć od inwentaryzacji- suchy opis rzeczy często pozwala uniknąć podążania koleinami. Oto po prawicy rycerza jedzie drugi konny (jako że rycina powstała w czasach niepoprawnych politycznie obecność brody pozwala nam założyć że jest on płci męskiej). Delikwent owinięty jest płótnem, widać że pierwotnie okrywało ono również głowę. Na głowie- korona, wokół niej wiją się węże. W prawej ręce jeźdźca klepsydra, w której piach przesypał się do połowy, połączona z zegarem słonecznym wskazującym na godzinę piątą. Twarz wykazująca objawy pewnego zużycia- nosa i zębów trzonowych brak, skóra opięta na czaszce i nadgniła. Wierzchowiec w stanie równie nieimponującym  co jego pan- wychudzona, niepodkuta chabeta, w uprzęży ze sznura, na której, pod końskim łbem, zwisa dość pokaźny dzwonek.


Gdybyśmy chcieli się zasugerować potocznym tytułem ryciny, należałoby uznać że mamy do czynienia ze śmiercią czy- będąc poprawnym- ze Śmiercią (bo mówimy jeszcze o pre-syntetycznych czasach w których Śmierć przemierzała świat jako byt jednostkowy i unikalny). Bardzo naturalne i pasujące do apokaliptycznych nastrojów, jakim często- gęsto ulegał Durer byłoby odwołanie się do wizji świętego Jana, w której to Śmierć jest jedynym identyfikowanym z imienia jeźdźcem Apokalipsy. Dla porządku sięgnijmy do Wulgaty:

Et ecce equus pallidus : et qui sedebat super eum, nomen illi Mors, et infernus sequebatur eum, et data est illi potestas super quatuor partes terrae, interficere gladio, fame, et morte, et bestiis terrae.

W tłumaczeniu biblii tysiąclecia werset ten brzmi:

 I ujrzałem: oto koń trupio blady, a imię siedzącego na nim Śmierć i Otchłań mu towarzyszyła. I dano im władzę nad czwartą częścią ziemi, by zabijali mieczem i głodem, i morem, i przez dzikie zwierzęta


Warto zwrócić uwagę na dobór słownictwa. W Wulgacie mówi się o Piekle które towarzyszy Śmierci- w innych tłumaczeniach są to Otchłań, Piekło (biblia króla Jakuba), Hades (Standardowa angielska) czy Szeol. Słowem- podobnie jak w przypadku Śmierci również i Piekło jest w tej wizji upersonifikowane. Powinniśmy więc mieć- i de facto mamy- dwie postaci. Jedna to Śmiertka, druga zaś, którą określano mianem diaboła- to nie tyle diabeł jako Ha-satan, oskarżyciel rodzaju ludzkiego, ale łażące na dwóch łapach, osobowe Piekło. Obrazek wcale nierzadki- w części pism apokryficznych, rozwijających wątek zstąpienia do piekieł, pojawia się scena w której Szeol rozmawia z Szatanem, żaląc się na klęskę poniesioną ze strony Jezusa, a często również zwracając się przeciwko Szatanowi i obiecując więzić go aż do paruzji.

 Wczesnośredniowieczne wyobrażenie czterech jeźdźców apokalipsy. Pokazuję bo ślicznie widać koronę, łuk i upostaciowione Piekło podążające krok w krok za Śmiercią. O ile mnie wzrok nie myli Piekło ma może i paskudną mordę, ale za to całkiem niezłe cycki. Niepokojąco częste połączenie. Kodeks Beatusa z Liebany, VIII

Wszystko pasuje, prawda? Otóż… tak, ale jak mawiało radio Erewań- nie do końca. O ile obraz czwartego jeźdźca apokalipsy- Śmierci, z podążającym za nim Szeolem, jest dość powszechny i kusi, żeby wkleić go Durerowi, kilka szczegółów wyraźnie odstaje. Jeden z nich to korona. Jeśli idziemy tropem Apokalipsy św. Jana, to spośród czterech jeźdźców dwóch jechało na białym koniu, ale tylko jeden z nich nosił koronę. Ponownie odwołując sie do Vulgaty:

Et vidi : et ecce equus albus, et qui sedebat super illum, habebat arcum, et data est ei corona, et exivit vincens ut vinceret.

I ujrzałem: oto biały koń, a siedzący na nim miał łuk.I dano mu wieniec,i wyruszył jako zwycięzca, by [jeszcze] zwyciężać.


Przytoczenie łacińskiej wersji jest tu o tyle zasadne, że raz- była ona w tamtym czasie “tą właściwą” a dwa- pozwala pokazać, jak różnie można kształtować znaczenie podczas przekładu. Łacińska “corona” jest oczywiście równocześnie koroną, jak i wieńcem, choć patrząc na inny drzeworyt Durera- “Czterech jeźdźców apokalipsy”- łatwo można się przekonać które znaczenie słowa było mu najbliższe.


"Czterech jeźdźców apokalipsy" Durera. Ponownie- Śmierć z Szeolem (Hadesem, Piekłem) najbliżej widza, pierwszy z jeźdźców- najdalej. Warto zwrócić uwagę na fakt, że już wtedy (mamy raptem XVI wiek) łuk i strzały w połączeniu z koniem miały zdecydowanie wschodnią konotację, co widać w stroju łucznika.

W przypadku postaci z “Jeźdźca” korona na ogniłej głowie upiornego kompaniona jest dość charakterystyczna- to prosta obręcz, najeżona dość rzadko rozstawionymi, pionowymi trójkątami promieni. Jest jedną z najstarszych form korony. W czasach rzymskich nazywano ją pierwotnie corona radiata, europejska heraldyka po kilkunastu stuleciach od upadku Rzymu nadała jej imię korony wschodu.
 

Corona radiata na denarze Marka Antoniusza.

Pierwotnie związana z kultami solarnymi (co w kontekście śmierci, zarazy czy apokalipsy jest informacją równie użyteczną co druga zwrotka “piosenki o Czterech pancernych”), była również utożsamiana z jeszcze starszym symbolem- egipskim wieńcem sprawiedliwych. Wiem że brzmi to jeszcze bardziej absurdalnie niż deszcze niespokojne, ale już próbuję wyklarować co i jak. Otóż, jak poucza 19 rozdział “Księgi Umarłych”, dekoracja taka przynależna jest ona zmarłym którzy pokonali śmierć tak, jak Ozyrys pokonał swych wrogów. Tego rodzaju wieńce czy naśladujące wieńce korony znajdujemy w mocno synkretycznej ikonografii wczesnego chrześcijaństwa i- wbrew bardziej łopatologicznym tłumaczeniom późniejszych epok- nie są one wtedy  jeszcze laurami zwycięstwa, choć później i ta warstwa znaczeniowa doszlusuje do reszty.



Przykład "wieńca sprawiedliwych". Portret trumienny z Fajum. Enkaustyka, pomiędzy I w. p.n.e. a I w. n.e.

Możemy spekulować, do którego znaczenia nawiązuje obręcz na głowie durerowskiego truposza- czy jest oznaką absolutnej, imperatorskiej władzy (było nie było corona radiata jest również nazywaną koroną despotów) jaką posiada nosząca ją persona, czy też jest znakiem ostatecznego tryumfu- ważnym jest, że jeśli sięgamy do tradycji ikonograficznej Apokalipsy św. Jana- korony nie nosi czwarty jeździec, a pierwszy.
 

Kolejnym klocuszkiem nie do końca pasującym do układanki z czwartym jeźdźcem apokalipsy jest dzwonek wiszący na szyi chabety. Zwykle pojawia się w kontekście personifikacji zarazy (dzwonek ogłaszał tym, którzy jeszcze pozostali przy życiu, że oto przyjechał wózek zbieracza zwłok), według wielu interpretacji będącej - ponownie- nie czwartym, a pierwszym z jeźdźców. Tym, dosiadającym konia barwy białej.

Klepsydra i zegar słoneczny. Dość łatwo rozpoznawalne jako symbole przemijającego czasu, ale też i atrybuty (ba, w późniejszym czasie wręcz emblematy) śmierci. Chwilowo- nic osobliwego. Do ich znaczenia warto będzie wrócić nieco później, w kontekście wymowy całości.

Wreszcie- wygląd samego delikwenta. Na koniu siedzi nadgniły, owinięty w całun, który tylko z powodu dość nietypowej aktywności osunął się z głowy, trup ortodontycznie brawurowego, brodatego mężczyzny. Ot- santa Claus z recyclingu. Transi. Węże to dość typowy atrybut przedstawień tego typu, tym razem- moim zdaniem- pozbawiony samodzielnego znaczenia symbolicznego.

Zbierając wszystkie te fragmenty do kupy można uznać postać identyfikowaną nie tyle jako "zwykłą śmierć" (odpowiednik "zwykłego proszku"), co raczej za jej specyficzną odmianę- śmierć morową czy, mówiąc prościej, zarazę, działającą jako posłuszna wykonawczyni woli bożej, używając słów polskiego wierszoklety “szyjącą strzałami gniewu bożego”. Jest ona (również w późniejszej ikonografii) konglomeratem cech pierwszego i czwartego jeźdźca z wizji św. Jana, z dużą domieszką symboli popularnych. 


 Co ciekawe sam Durer popełnił już podobną sklejkę, projektując w 1502 roku witraż. Oto śmierć morowa w swoim bardziej typowym (z racji obecności łuku i strzał) wydaniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz