wtorek, 15 listopada 2011

Komu odbija pędzel

Dlaczego kitki, czy może raczej należałoby powiedzieć „pędzelki” cieszyły się w Japonii tak wielką popularnością ? Trudno powiedzieć. Wiadomo że fryzury z tego rodzaju ozdobą popularne były wśród wszystkich bez wyjątku warstw społecznych przez ponad tysiąc lat. Zaczęło się- oczywiście- w epoce Heian. Początkowo włosy układano na wzór chiński, jednak dość szybko doszło do powstania wariantów lokalnych.

Pierwszym, bardzo charakterystycznym, było pojawienie się sakayaki czyli łysinki, bardzo podobnej do tego co wielu panów dostaje w prezencie od natury bez jakichkolwiek wysiłków ze swojej strony. Według części badaczy miała ona znaczenie funkcjonalne- sprawiała że noszenie hełmu stawało się o wiele wygodniejsze- co wskazuje również na moment w którym nowo powstała warstwa jaką byli samurajowie- w opinii dworu w najlepszym razie grubo ciosani prostacy od mokrej roboty- zaczęła mieć znaczenie nie tylko polityczne, ale i kulturotwórcze. Co ciekawe tego, kto miał prawo nosić taką bądź inną fryzurę nie regulowały żadne ogólne ustalenia, znamy jedynie przykłady zaleceń z „kodeksów domowych”- zbiorów zaleceń które miały obowiązywać w ramach pojedynczych rodów. Jak by nie było już we wczesnej epoce Edo noszenie sakayaki (czy, używając innej nazwy, tsukishiro) nie było już w żaden sposób związane z funkcjami użytkowymi, pozostając kwestią osobistego wyboru. Powstały różnorodne wariacje jak yaro-mage, han-atama czy nakazori. Skoro już jesteśmy przy łysince: jednym z obowiązków samuraja (czyli mężczyzny z klasy bushi pozostającego na służbie) było przestrzeganie higieny i dbanie o wygląd. W czasie burzliwych przemian Meji Ishin wielu buntowników obnosiło się z zaniedbaną czy wręcz kompletnie zarośniętą sakayaki, swoim wyglądem głosząc wszem i wobec „jestem zajętym walką o przywrócenie władzy cesarzowi i wyrzucenie zamorskich diabłów, mam gdzieś takie pierdoły jak dbanie o włosy”. Swoją drogą to dość zabawne jak często zwykłe syfiarstwo próbuje się szminkować różnorakimi ideologiami.




Jak w każdej kulturze świata również i w Japonii epoki Edo moraliści bili w dzwony i bębny, wskazując na ekscentryczne fryzury jako oznakę upadku i rychłej zagłady ludzkości. Jednym z przykładów tego jak wyobrażano sobie szczyty ekstrawagancji jest niezbyt wysokich lotów ilustracja do książki Koikawy Harumachieho z 1781 (według innych 1783) roku, pokazująca dwóch utracjuszy w drodze do Yoshiwary. Oprócz innych ekstrawagancji mamy tu monstrualnych rozmiarów futatsu- yori.

Drugim z elementów fryzury był warkoczyk czy może kitka- mage. Zaimportowana z Chin jako nieodłączny element stroju dworzanina, początkowo wyglądała trochę jak kozacki osełedec i, podobnie jak sakayaki, miała znaczenie czysto praktyczne, pozwalając na pewniejsze umocowanie hełmu do głowy (warkoczyk bądź kitkę przewlekano przez otwór znajdujący się na szczycie kopuły). Z czasem wykształciło się całe mnóstwo odmian. Chasen- gami polegający na takim obwiązaniu kitki, że powstawał pędzelek, trochę podobny do miotełki służącej do spieniania herbaty. Mitsu- ori w którym naoliwione włosy zbierano razem i dwukrotnie składano, najpierw w przód a później na tył głowy czy jego uproszczona wersja, futatsu -yori (tylko jedno złożenie, w przód), wreszcie oichio czyli „liść ginko”- styl chonmage charakterystyczny dla zawodników sumo a polegający na rozłożeniu końcówki mage w wachlarz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz