niedziela, 14 listopada 2010

Kto ma głowę na karku...

Europejskie wampiry są normalne. No- może bez przesady z tą normalnością, jeśli oczywiście pominiemy najnowszą edycję wampira dla nastolatek które niby są nieumarłe, ich krew nie płynie ale mimo to- pewnie za sprawą magii- nie narzekają na problemy z erekcją. Te ciut bardziej staroświeckie chodzące trupy wprawdzie żywią się krwią, lewitują, uwodzą kobiety spojrzeniem i przy tym wszystkim mówią po angielsku z ciężkim rosyjskim akcentem, niemniej jednak nie ma co udawać- nie są one jakoś przesadnie upotwornione. Ot- banda bladawych fircyków z przerośniętymi kłami, wypisz wymaluj- dziedzic z sąsiedniego majątku, na dobitkę z problemami ze zgryzem. Sądząc po tak mizernych rezultatach, przodkowie musieli widać mieć lepsze zajęcia niż wymyślanie „czym tez by się skutecznie nawzajem postraszyć”.

Z jedną z bardziej fantazyjnych azjatyckich odmian wampira zetknąłem się dzięki „Okko”- najpierw komiksowi Hub'a, a potem opartej na nim grze (lubiącym gry planszowe szczerze polecam, naprawdę świetna zabawa). W grze, osadzonej w fantastycznym świecie imperium Pajan, funkcjonuje on pod malajską nazwą „pananggalan”. W niewiele mniej fantastycznym imperium Japan stworzenie to nazywano nukekubi. Za dnia wygląda jak zwykły ryżojad, jedyną oznaką dzięki której można go odróżnić od ludzi jest linia czerwonych znaków biegnących dookoła szyi. Nocą głowa nukekubi oddziela się od ciała wzdłuż tej linii i wtedy daje o sobie znać prawdziwa natura stworzenia. Głowa wraz z dyndającymi pod nią wnętrznościami (płucka, serce, jelita itd.) lata, sypiąc iskrami, w poszukiwaniu ofiar. Kiedy znajdzie apetycznie wyglądający kąsek, zbliża się do niego z przeraźliwym, paraliżującym wrzaskiem, potem (jakkolwiek idiotycznie by to nie brzmiało) uderza „z baśki” i wreszcie wbija kły.


Nukekubi czy- jak kto woli- penaggalan. Figurka Hazgaard do gry "Okko". Za jej sprawą w ojczyźnie swobód obywatelskich gra została uznana za "niewłaściwą". De gustibus...

W czasie polowania ciało nukekubi musi, podobnie jak pozostawione na czas przeistoczenia ubrania wilkołaków z podań niemieckich, pozostawać nieporuszone. Jeśli ktoś je przesunie lub, co jeszcze gorsze, zabierze wampir znajdzie się w... ekhm... „śmiertelnym” niebezpieczeństwie. Gdy przed nadejściem świtu głowa nie może połączyć się z ciałem, cała istota ginie. Według innych wersji równie groźne jest pianie koguta.



Dość typowe przedstawienie rokurokubi (tym razem kreska genialnego Hokusaia). Nie wiedzieć czemu obake tego typu zwykle ucharakteryzowane są na gejsze.


Niezastąpiony Hearn, chyba jedyny obcokrajowiec którego Japończycy naprawdę pokochali, zamieścił w Kaidan ( http://gaslight.mtroyal.ca/kwaidanJ.htm ) opowiadanie żywcem wzięte z podań ludowych o nukekubi, choć popełnił tam dość nietypowy dla siebie błąd- pomylił nukekubi z innym stworzeniem, rokurokubi. I w jednym i w drugim przypadku osobliwą częścią istoty jest kark, ale o ile w przypadku nukekubi głowa może oddzielać się od niego, o tyle rokurokubi może rozciągać swoją szyję do absurdalnych rozmiarów. Różne też są zamiary obu stworzeń- o ile nukekubi jest istotą groźną i złośliwą, o tyle rokurokubi jedynie dziwaczną. Długa szyja ma co prawda ułatwiać jej żywienie się, ale jej dieta ogranicza się do zlizywania zbierającego się na sufitach kopcia ze świec.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz