sobota, 15 października 2011

Kto tym wszystkim trzęsie ?

Trzęsienie ziemi w Fukushimie było jedną z tych wielkich tragedii o których opowiada się pokoleniami. Słynnych „50 mężnych z Fukushimy” dołączyło do panteonu narodowych herosów, równie wzruszająca była reakcja emerytów zgłaszających się do misji zabezpieczania terenu po katastrofie. Osoby wystarczająco zarażone „japonizmem” kojarzą być może z relacji czy felietonów poświęconych temu wydarzeniu logo agencji zajmującej się wczesnym ostrzeganiem przed trzęsieniami ziemi. Przedstawia ono stylizowany pysk ryby namazu (samo logo jest zresztą bardzo, niestosownie wręcz, kawaii).



Jeśli chcielibyśmy być dokładni, słowem namazu zwykło się określać rybę z rodziny sumów, mówiąc ściślej gatunku Silurus asotus. Dlaczego akurat ta oścista i nieszczególnie lubiana (co w odniesieniu do wszystkożernych azjatów wiele mówi o jakości jej mięsa) ryba stała się symbolem związanym z katastrofami sejsmicznymi? Otóż według wierzeń średniowiecznej Japonii w prowincji głęboko pod ziemią, w zalanych wodą grotach żyć ma gigantyczna O-namazu. Ruchy jej wąsów powodują lekkie wstrząsy, kiedy zaczyna się miotać dochodzi do tragedii takich jak ta w Fukushimie czy wielkie trzęsienie ziemi w Edo w połowie XIX wieku. Oczywiście w uporządkowanej i hierarchicznie ułożonej mitologii japońskiej niewiele pozostawione jest przypadkowi i nie do pomyślenia jest by stworzenie tak groźne mogło ot tak sobie samopas pływać i powodować zniszczenia gdzie tylko mu przyjdzie ochota.



Kashima Okami powstrzymuje namazu. Niezbyt wysokich lotów drzeworyt z XIX w.

Boskim nadzorcą potwora jest Takemikazuchi, znany również jako Kashima Okami („wielkie bóstwo z Kashimy”), bóg który urodził się z krwi jaka wytrysnęła, gdy Izanagi, zrozpaczony śmiercią swej ukochanej żony, Izanami, odciął głowę swojego synalka- bóstwa ognia, będącego przyczyną jej cierpień (nietrudno sobie wyobrazić że poród tego rodzaju indywiduum rzeczywiście mógł mieć dość gwałtowny przebieg). Kagu-tsuchi zginął, z jego krwi narodził się Takemikazuchi. Jest to jedno z tych licznych, starych bóstw shinto które przez wieki nazbierały stosy funkcji i atrybutów. Jest bogiem miecza (dzięki niemu się narodził) i jednym z władców piorunów, patronem wojowników i sztuk walki. Był jednym z bóstw które podbiło Japonię dla władców wysokiego nieba, torując drogę potomkom Amaterasu na tron cesarski. Jedna z najstarszych szkół szermierki, Kashima Shinryu utrzymuje że nauki jej założyciela, Matusmoto-bizen-no-kami, są rezultatem boskiego objawienia do którego miało dojść za przyczyną Takemikazuchi-no-Mikoto w 1477 roku. Jedną z bardziej upierdliwych powinności bóstwa jest pilnowanie by ogromna namazu nie psociła za bardzo. Zwykle sprawę załatwia umieszczenie na łbie rybiszcza gigantycznego głazu Kaname-Ishi (którego wierzchołek pokazuje się pobożnym w sanktuarium w Kashima, w prowincji Izumo), jednak bóstwo też człowiek i od czasu do czasu zajmuje się czymś innym, z czego O-namazu skwapliwie korzysta, brojąc ile wlezie.

Legenda o tych dwojgu dała początek kilku (jeśli nie kilkunastu) ciekawym motywom ikonograficznym. W epoce Edo, po wielkim trzęsieniu ziemi Asai z 1855 nastąpiła eksplozja przedstawień wielkiej ryby- powstało około 700 typów przedstawień które- co ciekawe- już w dwa miesiące później niemal zupełnie zniknęły z rynku. Drzeworyty te, nazywane obecnie przez kolekcjonerów namazu-e, pokazywały wielką rybę jako herosa który wywraca na głowie porządek społeczny, karząc bogatych (o losie jaki w czasie kataklizmów spotykał biedaków taktownie nie wspominano), co w państwie policyjnym nie mogło spotkać się z aprobatą cenzury.



Namazu-e. Ryba zostaje ujarzmiona przez zwykłych mieszkańców miasta (oczywiście boski patron asystuje z chmurki) podczas gdy czerpiący profity z katastrofy przedsiębiorcy budowlani przyglądają się bezczynnie.

Są też wyobrażenia O-namazu korzącego się przed swoim „dozorcą” (od zwykłych pokłonów aż po rybie seppuku). Dość zabawna jest historyjka (czy może próba teologicznego wytłumaczenia katastroficznych rozmiarów klęski) która powstała właśnie po tym kataklizmie. Otóż Takemikazuchi wybierający się z gościną do swych niebiańskich krewnych poprosił Ebisu, jednego z siedmiu bogów szczęścia i było nie było rybaka, o przypilnowanie zwierzątka. Ebisu, wielbiciel trunków, jak nietrudno się spodziewać zamiast potraktować fuchę poważnie po prostu zasnął a O-namazu szalała aż do czasu gdy zaalarmowany hałasem Takemikazuchi wrócił z równin nieba (często przedstawia się go galopującego w stronę kataklizmu na białym koniu) i nie zaprowadził porządku.



XIX wieczna tsuka krótkiego miecza. Menuki z motywem namazu i tykwy. Walters Art Museum.

Z namazu związany jest jeszcze jeden charakterystyczny motyw ikonograficzny. Rybę tą przedstawia się w sąsiedztwie tykwy i jest nawiązaniem do chińskiego przysłowia (czasem błędnie podaje się że źródłem jest koan Zen z czasów szogunatu Ashikaga)"pochwycić suma przy pomocy tykwy". Naoliwiona tykwa ma być odpowiednikiem gigantycznego kamienia a przysłowie (obecnie już idiom) odnosi się do czegoś niewiarygodnie trudnego do osiągnięcia i dla wielu wyznawców zen było alegorią oświecenia.



Kashira- kapturek zamykający rękojeść miecza z jeszcze jedną wariacją tego samego motywu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz