niedziela, 7 sierpnia 2011

Robaczywe myśli

Powiedzieć że symbolika japońska pełna jest znaków które europejczykowi mogą się wydać dość egzotyczne to nie powiedzieć nic. Cembrowiny studni, czółenka którymi prządki przebijały sobie ...ekhm… łona w celu popełnienia samobójstwa, dwa mazy na krzyż, pałeczki do ryżu- lista cudności jest wyjątkowo długa. Każda z nich kiedy rozłożyć ją na czynniki pierwsze przestaje pośmierdywać absurdem. Gdy już to zrobić, okazuje się, że dziwne mazy stają się śladami krwi jakie zostały na odzieży po wytarciu w nią mieczy zbrukanych w obłąkańczo heroicznej akcji pół-legendarnego przodka, studnia to symbol niewyczerpanej obfitości i tak dalej i tak dalej. Niby dość logiczne, ba- w porównaniu z takimi monopodami wręcz nudne, ale koniec końców to jak z puzzlami- cała zabawa polega na dopasowywaniu klocuszków. Ułożone stają się tylko nieciekawym obrazkiem... chyba że obrazek staje się puzlem w kolejnej, większej grze.

Weźmy takie krocionogi. Stworzenia dość paskudne a w wydaniu japońskim (Scolopendra subspinipes mutilans) wręcz zabójcze. Drapieżne toto, długie jak penis z męskich przechwałek i niemal równie grube. Zwykle unika światła kryjąc się po różnych ciemnych i wilgotnych dziurach, na łowy wychodzi nocą. Niby nieruchawe, w sytuacji zagrożenia potrafi błyskawicznie uciekać i jeszcze szybciej atakować. Patrząc na toto trudno oprzeć się wrażeniu, że jeśli idzie o dobór symboli godnych wielkich wodzów i wojowników, to w przypadku skolopendry Japończycy naprawdę postarali się, żeby nikt nie posądził ich przypadkiem o nadmiar zdrowego rozsądku. Jakkolwiek nie było, mukade (百足) bądź o-mukade znajdziemy na setkach tsub, menuki, sztandarach , zbrojach... słowem na wszelkich przedmiotach związanych z wojną.




Sprawca zamieszania w całej okazałości. Dojrzały osobnik scolopendra subspinipes mutilans.

Oddziały słynnego Takedy Shingena nie tylko nosiły nazwę mukadeshu, co z grubsza wypadałoby chyba przełożyć na „skolopendrzy wojownicy”, ale i miały wymalowane na sashimono hata symbole mukade (jak ten świetnie zachowany egzemplarz na aukcji Toraba). Według cześci historyków mukade miała tu być przede wszystkim znakiem nieustępliwej agresji, jako że nawet przecięta na pół japońska skolopendra ciągle pozostaje śmiertelnie groźna i nieustannie próbuje atakować przeciwnika. Nie odrzucając całkowicie tego rodzaju interpretacji warto zwrócić uwagę na to, że jest to symbol nie pozbawiony konotacji zupełnie innego rodzaju, stąd niewykluczone że mamy do czynienia z dość wtórną próbą odczytania symbolu, na dodatek stworzoną przez historyków wojskowości pochodzących spoza kręgu kulturowego który nas interesuje, nie zwracających uwagi na detale takie jak stare podania czy przesądy popularne w innych kręgach kulturowych.




Wyobrażenia mukade z sufitu świątynii poświęconej Bishamontenowi. Fotka zamieszczona dzięki uprzejmości "jake makes slideshows". Wszystkie prawa należą do autora

Kiedy podłubać w wierzeniach związanych z siedmioma bogami szczęścia (nie po raz pierwszy któryś z tematów powraca jak bumerang), okaże się, że mukade uznawane były za posłańców Bishamontena, znanego w Indiach jako Vaisravana, boga bogactw i- uwaga- wojowników. Bóstwo to (mówiąc precyzyjnie: w tej sytuacji mamy do czynienia z postacią z kręgu nieśmiertelnych istot nazywanych deva) przybyło do Japonii wyjątkowo wcześnie, prawdopodobnie gdzieś około VI wieku, w pierwszej fali buddyzmu. Jest jednym z królów czterech stron świata, obrońcą dharmy, pogromca demonów i złoczyńców. Ponieważ broni najbardziej z punktu widzenia Chińczyków zagrożonego kierunku- północy, uznawany jest za najważniejszego i najpotężniejszego z wszystkich królów, „patrona” Wielkiego Muru, wielkiego generała. Jest również osobistym obrońcą i uzdrowicielem rodziny cesarskiej.



Bardzo typowe wyobrażenie Bishamontena, tu jako Tamonten, "ten który słucha wielu nauk"- strażnik miejsc w których przekazywana jest nauka Buddy (jeden z wariantów ikonograficznych). Świątynia Todaiji, Nara.

Z racji pełnionych funkcji przedstawiany jest w pełnej chińskiej zbroi (z czasem noszącej coraz więcej cech archaizującej stylizacji), z służącą pokonaniu wrogich buddyzmowi sił czy- w bardziej personalnym odbiorze- złych skłonności adepta- bronią (najczęściej jest to jakaś forma włóczni, choć zdarzają się przedstawienia z mieczem) w jednej ręce i miniaturową stupą bądź pagodą w drugiej. Pagódka ta, będąca najpewniejszym znakiem rozpoznawczym Bishamontena, ma zawierać prochy i paznokcie Buddy Shaki. Bóstwo udziela jej „skarbów” wyłącznie tym, którzy okażą się ich godni. Oczywiście prosty ludek słysząc słowo „skarby” nie myślał bynajmniej o skarbach duchowości i przykleił wielkiemu buddyjskiemu królowi północy posłańca na miarę swoich wyobrażeń. Według dość powszechnych w centralnej i wschodniej Azji wierzeń skolopendry mają jedną cechę godną uwagi, mianowicie są w stanie wykrywać złoto. Japońscy poszukiwacze cennych metali mieli nosić ze sobą mukade w bambusowych tubach i próbować kierować się ich „wskazaniami” w swojej pracy. Tak to Bishamonten, często przedstawiany jako ten który depcze wyobrażenia ziemskich skarbów i obdarza tych którzy potrafią je odrzucić skarbami wiary stał się, za pośrednictwem raczej paskudnego krocionoga, dysponentem bogactwa w jego najbardziej brzęczącej formie. Wielki generał miał też obdarzać suplikantów płodnością i zdrowiem. Biorąc pod uwagę fakt, że głowa skolopendry była uznawana za silny lek chyba czasem działał w bardzo bezpośredni sposób.

Pora wrócić jeszcze na moment do Takedów. Wśród setek typów tsub istnieje jeden zwany „Takeda Mukade”. Są to bardzo charakterystyczne tsuby pochodzące ze szkoły Saotome, w których pomiędzy promieniste otwory wplatana jest spirala z drutu, tworzącą „koszykowy” wzór, w niektórych wersjach przypominający nieco wyglądem stonogę. Prawdopodobnie nie są one w żaden sposób związane ze słynnym daymio (choć uznaje się że tego rodzaju pogłoski mogły być rozpuszczane przez twórców celowo), ale nietrudno spotkać się z tą, pokutującą wśród początkujących kolekcjonerów, legendą.



Rozbudowana tsuba w stylu Shingen Mukade. Field Museum of Natural History, Chicago...




...i inny, trochę bardziej "skolopendrowaty" wariant tsuby tego typu.

1 komentarz:

  1. Jako ze wszelkie stawonogi budza we mnie niepohamowana odraze (a mukade i kumo wioda prym) ten akurat motyw nie nalezy do moich ulubionych... ale zawsze milo poczytac i sie czegos nauczyc :)
    Yakubu

    OdpowiedzUsuń