piątek, 20 sierpnia 2010

Shri Mahakala Deva

Jedna z moich ulubionych postaci z panteonu buddyjskiego przechodziła wyjątkowo zaskakujące przemiany. Mahakala- bo o nim mowa- zanim został zaimportowany przez buddystów pierwotnie był jedną z emanacji Shivy. Emanacją co prawda związaną z tańcem niekoniecznie przyjazną. Tańczący Shiva, Pan bądź Król Tańca, jest niszczycielem starego świata, tym który przygotowuje dla Brahmy- stworzyciela miejsce do działania. Funkcję Mahakali jako aspektu bóstwa najlepiej wyjaśnia jego imię. To zbitka dwu terminów, które można tłumaczyć jako maha („wielki”, „potężny”) i kala („czas”, ale również „ten który pochłania wszystko”). Mahakala – a równocześnie Tańczący Shiva- jest wszechogarniającym czasem. Zawiera w sobie wszystko, wszystko pochłania i wszystko tworzy. Czerń (lub ciemny błękit) jego skóry to nie tyle kolor, co brak koloru- wszystkie barwy zostały wchłonięte. To obraz pustki która nieustannie pochłania samą siebie (kalayati iti kala). Trudno uznać Mahakalę za postać groźną czy złowrogą- mimo że wyobraża nieubłaganą siłę natury, jest w gruncie rzeczy obojętny. To bardziej żywioł niż istota zdolna do uczuć. Nie demon, nie bóstwo nawet ale byt znajdujący się na jeszcze wyższym poziomie- personyfikacja pozostającej poza czasem, niewzruszonej reguły wszechświata.

W swojej buddyjskiej wersji Mahakala czczony jest (jakkolwiek nieadekwatne jest to słowo) niemal wyłącznie w odłamach tybetańskich, gdzie pełni funkcję jednego z opiekunów dharmy. Jego lokalny kult jest na tyle silny że uważa się go wręcz za patrona Tybetu, co zresztą ma swoje nieoczekiwane konsekwencje w postaci dość „wojowniczych” filmów na Youtube, wzywających Mahakalę do ukarania okupantów. W bardziej ogólnym rozumieniu Mahakala jest- podobnie jak królowie mądrości- obrońcą dharmy. W swoim buddyjskim wydaniu nie jest już awatarem Shivy, ale bothisatvy miłosiedzia- Avalokiteśvary (związki pomiędzy tymi dwoma wydają się być bliższe niż chcieliby przyznać niektórzy buddyści). Inna rzecz że jest to wyjątkowo aktywna, wojownicza emanacja. Gniew Mahakali skierowany ma być przeciwko wrogom buddyzmu a w wymiarze personalnym- przeciwko wszelkim przeszkodom na drodze do osiągnięcia przez adepta czy wyznawcę doskonałości. Jego demoniczny wygląd ma więc w buddyzmie wymowę zupełnie inną do tej, jaką miał w hinduizmie. To już nie odwieczny cykl istnienia, nie wszechogarniający czas, ale potężny i groźny pomocnik- przewodnik. Ten, który powodowany miłosierdziem niszczy demony i otwiera drogę do oświecenia.



Tybetańska rzeźba przedstawiająca sześciorękiego Mahakalę. Victoria and Albert Museum, Londyn.

Wracając do kwestii ikonografii- Mahakala jest jedną z łatwiejszych do rozpoznania postaci. O czarnej skórze już wspomniałem. Na głowie- korona z pięciu czaszek symbolizujących przeobrażenie pięciu grzechów w pięć cnót. Ignorancja zmienia się w wiedzę, duma- w samoświadomość, przywiązanie do świata- oderwaniem od niego, zazdrość- spełnieniem a gniew- mądrością „czystego jak lustro”, spokojnego umysłu. Czaszki- znaki „śmierci” każdego z grzechów- stają się tu pięcioma klejnotami (w takiej właśnie postaci występują w jednej z odmian przedstawień tego bóstwa, tzw. białego Mahakali). Najbardziej powszechne są wyobrażenia Mahakali w sześciorękiej wersji. Każda z rąk ma (jakżeby inaczej) swoje znaczenie i odpowiada jednej z sześciu doskonałości (szczodrość, moralność, pokój umysłu, witalność, medytacja, wewnętrzne samopoznanie). Żeby nie było zbyt prosto każda z dłoni trzyma zwykle jakiś przedmiot, oczywiście mający znaczenie symboliczne. Popularne pary to: nóż ofiarny, tasak bądź topór (odcina więzi ze światem LUB- w mniej lukrowanej wersji- służy do szatkowania serc i wnętrzności grzeszników) i puchar z czaszki (pojemnik ofiarny do którego składa się to, co odetnie nóż). O ile pierwsza para odnosiła się do roli obrońcy, o tyle druga odwołuje się do pierwotnej, związanej z kosmicznym porządkiem, funkcji Mahakali. Są to damaru- rodzaj bębenka modlitewnego którego dźwięk ma być symbolem dźwięku z jakiego emanowało wszelkie istnienie (ma on też mieć właściwość budzenia dusz „ospałych”) i różaniec z czaszek- znak powtarzającej się w nieskończoność aktywności. Ostatnia para to trójząb i lasso... i tu interpretacja jest najmniej przejrzysta. Oczywiście buddyści twierdzą że trójząb to po prostu symbol trzech klejnotów- buddy, dharmy i sanghy. Sęk w tym, że jest to również najważniejszy z atrybutów Shivy jako pana czasu. Brzmi znajomo ? No właśnie... W tym wydaniu trzy zęby mogą reprezentować przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Ma on mieć zdolność do niszczenia trzech głównych grzechów- zła, pożądania i pychy. Nie koniec na tym. Shiva jako pan czasu kontroluje również świat iluzji- mayę. Trójząb może więc zdaniem niektórych badaczy reprezentować trzy guny czy, mówiąc nieco przystępniej, trzy główne cechy,„wątki” które tworzą znaną nam, iluzoryczną rzeczywistość, są nieodłącznymi elementami wszelkiego istnienia. Są to sattva guna (związana z tworzeniem), rajas guna (zachowaniem równowagi) i tamas (niszczeniem). Sprawę dodatkowo komplikuje fakt że trójząb tak w ręku Shivy, jak i większości innych bóstw świata jest atrybutem bóstw władających morzem, trzęsieniami ziemi i piorunami- byłby więc w jakiś sposób równoważny wajrze (która zresztą często gęsto pojawia się w dłoniach Mahakali). Na dobrą sprawę wszystkie te interpretacje atrybutu są równouprawnione, chociaż biorąc pod uwagę fakt, że w parze z trójzębem zwykle występuje lina służąca za pęta dla demonów (wyobrażeń wszelkich „złych” skłonności wierzącego) podobna do tej którą zwykle nosi przy sobie Fudo Myo, skłaniałbym się odczytywania znaczenia broni Mahakali jako atrybutu przewodnika duchowego, pozwalającego mu na niszczenie grzechu. Rozwiązanie co prawda dość łopatologiczne, ale i pasujące do ludowej duchowości która kształtowała obraz. Inne atrybuty takie jak trzecie oko, skóra tygrysa, płomienna aureola czy lotosowy piedestał są na tyle powszechne, że objaśnianie ich znaczenia mija się z celem.

Uff... część bolesna skończona. Pora na recepcję Mahakali na gruncie mitologii i ikonografii japońskiej ale to materiał na kolejny odcinek. Ja-na.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz